Kolejny raz stajemy w tym samym miejscu :) i tym razem zobaczymy to co znajduje się na tablicy, czyli ruiny tajemniczego zamku Vranov.
...które z daleka wyglądają tak:
W trakcie wycieczki przeszliśmy ponad 6 km w ślimaczym tempie... 4 godzin. W tym czasie zobaczyliśmy dwa zamki oraz zaliczyliśmy fajny punkt widokowy, mocno wymagający okazał się czerwony szlak do zamku Frydstejn (a może to ten upał?)
Trasa jest przeznaczona dla osób sprawnych ruchowo, nie nadaje się dla wózków (ani ścieżka w lesie ani żaden z zamków.)
Koszty:
Przy ulicy znajduje się ogromny parking, cena to 20 koron za godzinę albo 50 koron za cały dzień.
Zamek Vranow - bilet rodzinny 100 koron
Zamek Frydstejn- 50 koron (dorosły) 20 koron (dziecko)
Koślawa kreska na mapie jest moim dziełem i przedstawia naszą trasę rodem z Tolkiena, czyli "tam i z powrotem". Początek jest dość trudny, czerwonym szlakiem idziemy mocno pod górę.
Na drzewie znajduje się drogowskaz sugerujący zboczenie z trasy w kierunku punktu widokowego. Idziemy tam.
Mijamy pomnik żeglarza ze statku Quiberon, który 12 października 1820 r. uratował matkę i dziecko z tonącego statku. To jeden z wielu ciekawych obiektów, obelisków, tablic z napisami, kamieni z wyrytymi runami, które przyjdzie nam spotkać na szlaku.
Skręcamy w lewo i wąską dróżką idziemy w kierunku punktu widokowego.
Rzadki widok, krzyż w Czechach...
Widok na okolice Malej Skaly (na dole, z prawej strony widać parking).
Widok z drugiej strony na okolice Malej Skaly i rzekę Izerę.
I cyk, przydał się zoom w aparacie. Przy okazji, w pobliżu parkingu znajduje się wypożyczalnia kajaków i pontonów... fajny pomysł na kolejną wyprawę.
Wracamy na czerwony szlak, po kilkuset metrach dochodzimy do miejsca opisanego jako Pantheon 340 m.n.p.m. a pod drogowskazem znajduje się zamkowa studnia. Warto zajrzeć w krzaki czeka tam na nas fajna jaskinia.
I kolejny koślawy rysunek :), ale za to dobrze widać studnię-ogromną dziurę i drzewo za kratami.
A tu już mamy magiczne wejście na zamek Vranov. Przy okazji zakupu biletu otrzymujemy opis w naszym języku.
Zamek wybudowano na początku XV w. Dzięki swojej lokalizacji pełnił ważną funkcję obronną na szlaku handlowym do Polski. Ze względu na to, że większość zabudowy była drewniana do dziś zachowały się jedynie piwnice oraz pomieszczenia wykute w skale. W 1802 r. zamek zakupił Franciszek Zachariáš Rtimisch. W pomieszczeniach grodu i w jego najbliższej okolicy Rtimisch umieścił liczne nagrobki, pomniki, napisy, urny kamienne i daty przypominające legendarne i historyczne postacie oraz wydarzenia, pisarzy, artystów, poetów (stąd wzięła się nazwa Panteon).
Widoczny na zdjęciu letni zamek (przypominający wyglądem kaplicę) został zbudowany w 1826 r. Niestety wrażenie robi tylko z zewnątrz.
Zwiedzamy dalej i już po chwili zamek otrzymuje od nas nową nazwę "zamek Schodow", wąskimi schodami wędrujemy w górę i dół, i w górę i dół... w niektórych miejscach ledwo się przeciskaliśmy.
Sala Trzech Mocarzy dziś,
I dawniej...
W tle widać Suche Skały, znane z poprzedniej wyprawy.
I znowu schodki, tajemne przejścia, pomniki, Misiek zwiedzał każdą wykutą dziurę... Zamiast spaceru zrobiła się całodzienna wycieczka.
Na zdjęciu po prawej stronie, dziesięciolatek przeciskający się schodami. Przed nim przetaczał się mój mąż, z wielkim plecakiem i zgrzytem :)
Jeden zamek za nami, wracamy do naszej studni i udajemy się w kierunku zamku Frydstejn. Niewinne 1,5 km trasy (pod górę) lekko nas dobiło. Na szczęście po drodze mijamy różne ciekawostki i udajemy odpoczynek i niepokojąco często sięgamy do wodopoju.
Trasa jest malownicza, obfituje w pomniki, znajdziemy głaz z runami, niepokojąco dużo schodów wykutych w skale i ścieżki z korzeniami.
O i to jest to, z lasu wychodzimy na drogę i mamy przepiękny widok na zamek.
Pod samym zamkiem jest za mało miejsca na fajne zdjęcie a i słońce nie pozwoliło na fotkę.
Wejście na zamek kosztuje 50 koron a przy okazji dostaje się opis w języku polskim. Rzut oka na kartkę powoduje, że prawie turlamy się ze śmiechu. Tekst przetłumaczono googlem i powstała dziwna mieszanina czeskiego i polskiego.
Kolejny zamek "schodow", bo ten też ma wyłącznie schody i dziury. Wejście na wieżę, po schodo-drabinie, wymaga użycia siły duchowej i posiadania wąskich stóp. Ale za to widok powala!
Widok na południowy wschód, w kierunku Malej Skaly i dalej znanych nam skałom w Besedice.
i z opisem...
Widok w kierunku zachodnim i miejscowość Frydstejn.
I dziedziniec z góry.
Tuż za mną na wieżę wdrapał się pan z wielką torbą, otworzył bagaż i wyjął... konchę przepięknie zdobioną. Po chwili zagrał na tym (niecodziennym) instrumencie, na cztery strony świata.
Ale czad.
Zwariowanymi schodami lecimy w dół, i w dół... prawie do piwnic. Trochę się pokręciliśmy i zwijamy na parking. Przed nami znowu 1,5 kilometra przez las.
Powrót na parking drogą przez szalony las, tak mi się skojarzyło :)
Pod zamkiem Frydstejn też jest parking, stąd do zamku jest rzut beretem.