27 lip 2016

Łambinowice cz. II-Stalag 318/VIII F


    Miejsce Pamięci Narodowej  obejmuje 133 hektary powierzchni, znajdziemy tu cmentarze oraz tereny byłych obozów.  Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od wizyty w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu i po długim spacerze docieramy na teren Stalagu VIII F (344) Lamsdorf, na mojej koślawej mapce oznaczonym literką "S",


Przy okazji mijamy, po prawej stronie, basen oraz hydrofor.




Stalag VIII F (344) Lamsdorf



  W czasie I  wojny światowej  tym miejscu istniał obóz dla żołnierzy państw ententy (Lager V, Lager VI a), a w latach 1921–1924 funkcjonował obóz dla niemieckich imigrantów z terenów przyłączonych do Polski, tj. Górnego Śląska, Wielkopolski i Pomorza. 

W trakcie II wojny światowej obóz funkcjonował od 1941r. do marca 1945r. i Niemcy umieszczali tu jeńców radzieckich.  Stalin oświadczył, że ZSRR nie podpisywało żadnych umów międzynarodowych i nie czuje się zobowiązany do ich przestrzegania, dotyczyło to zwłaszcza  konwencji genewskiej z 27 lipca 1929 roku „O traktowaniu jeńców wojennych”. Tym samym  jeńcy radzieccy nie mieli żadnych praw. Obozy jenieckie, w których byli przetrzymywani to w rzeczywistości obozy masowej zagłady. Przez obóz w Lamsdorf przewinęło się ok 200 tyś. jeńców i szacuje się,że zmarło nawet 100 tyś. z nich. 
Pierwsi więźniowie zostali przywiezieni w lipcu 1941 roku a wtedy nawet nie było baraków, zaczęli je stawiać dopiero na jesieni. Część jeńców zimowała w jamach wykopanych własnymi rękami.

Zasadnicza część prac budowlanych została wykonana dopiero w 1942 r.  



Dzisiaj możemy oglądać ogrodzony teren ze zrekonstruowaną wieżą strażniczą i pozostałościami baraków, jest to zaledwie niewielka część rzeczywistej powierzchni dawnego obozu. W zrekonstruowanym baraku jest tworzona wystawa poświęcona jeńcom radzieckim. 



  W historii trwania tego obozu jest jeszcze jeden tragiczny epizod, tym razem dla narodu polskiego. 
Po podpisaniu "Układu o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie" do niewoli trafiło 16,866 warszawskich powstańców , początkowo kierowano ich do obozów przejściowych w Ożarowie i Pruszkowie a później kierowano do stałych obozów jenieckich.
6/7 października 1944 r. do Lamsdorf przywieziono  powstańców w liczbie 5789.
   W obozie znaleźli się m.in. poeci i prozaicy Roman Bratny, Stanisław Ryszard Dobrowolski i Józefa Radzymińska, historyk Aleksander Gieysztor,  rotmistrz Witold Pilecki,  płk Jan Rzepecki z Komendy Głównej AK, ppłk Zygmunt Dobrowolski – negocjator warunków kapitulacji, ppłk Franciszek Rataj ps. „Paweł” – dowódca 15 Pułku Piechoty AK.

  Po raz pierwszy w historii wojen w niewoli znaleźli się nie tylko dorośli mężczyźni, ale i duża grupa dzieci (ok. 650) oraz kobiet na czele z mjr Wandą Gertz było ich 1037. Najmłodszy jeniec –  Jerzy Szulc ps. „Tygrys”, miał zaledwie 10 lat, ale przy rejestracji zawyżył swój wiek.

Żołnierzy walczących o Warszawę zakwaterowano w najgorszej części obozu, w sektorach zajmowanych wcześniej przez jeńców radzieckich. Czekały tam więc na nich zawszone, brudne, zdewastowane baraki, pozbawione elektryczności, szyb w oknach, ogrzewania (a powstańcy poszli do niewoli w letnich mundurach), z nieszczelnymi dachami i gołymi deskami na pryczach. Myli się na zewnątrz w kamiennych korytach, a jako latryny służyły wykopane naprędce doły. Zgodnie z obozowym regulaminem powstańcy byli liczeni dwukrotnie w ciągu dnia, niezależnie od pogody, podczas wielogodzinnych apeli. [1]
Pobyt w Stalagu 344 Lamsdorf  był  jedynie epizodem na jenieckim szlaku, tutaj rejestrowano więźniów nadając numery, selekcjonowano i kierowano do kolejnych obozów w głębi Rzeszy. Ostatni transport kolejowy wyruszył 20 stycznia 1945 r. 



Kilkaset metrów od obozu mieści się cmentarz jeńców radzieckich.
Cmentarz został założony w 1942 r. zmarłych grzebano warstwami w zbiorowych, bezimiennych mogiłach.
Na ślady zbiorowych mogił natrafiono w lipcu 1945 r. W ramach prac Nadzwyczajnej Komisji Państwowej ZSRR na przełomie lat 1945/1946 przeprowadzono częściową ekshumację zwłok. Według dokonanych wówczas ustaleń, na cmentarzu spoczywa ok. 40 tys. osób.
  W 1964 r. wzniesiono tu Pomnik Martyrologii Jeńców Wojennych. Poświęcono go pamięci wszystkich jeńców zmarłych w latach II wojny światowej w obozach jenieckich Lamsdorf. W trakcie prowadzenia prac budowlanych zrezygnowano z utrwalenia śladów zbiorowych mogił. Pomnik, który tworzą dwa potężne pylony, ozdobione rzeźbami figuralnymi, został zaprojektowany przez zespół: Jan Borowczak, Jerzy Beski, Marian Nowak i Florian Jesionowski. W pobliżu pomnika w 1994 r. postawiono krzyż według projektu Mariana Nowaka. [2]







W pobliżu znajdował się obóz Stalag VIII B (344) Lamsdorf.  Izolowano tu żołnierzy z armii francuskiej, belgijskiej, jugosłowiańskiej, greckiej i amerykańskiej, ponieważ brytyjskich żołnierzy  było najwięcej (ok. 48 tys.) obóz nazywano potocznie brytyjskim (Britenlager). Do dnia dzisiejszego przetrwało niewiele: baseny przeciwpożarowe oraz niewielkie fragmenty baraków mieszkalnych.


W 1943 r. Stalag VIII F  utracił samodzielność i zaczął podlegać Stalagowi VIII B, któremu niebawem przyporządkowano także odległy Stalag VIII D Teschen (Cieszyn). Od tej chwili Stalag VIII B Lamsdorf był największym obozem jenieckim w Europie. 
W grudniu 1943 r. nastąpiła reorganizacja i utworzono Stalag 344 , w skład którego wchodził  Russenlager (Stalag 318/VIII F Lamsdorf) i Britenlager (Stalag VIII B Lamsdorf). 

Podobnie jak jeńców „obozu brytyjskiego”, również mieszkańców „obozu rosyjskiego” niemieckie władze ewakuowały w pieszym marszu w styczniu 1945 r. Na miejscu pozostawiono jedynie chorych.


Pozostała nam wędrówka do ostatniego punktu na trasie, będzie to "stary cmentarz jeniecki 1871-1945".

25 lip 2016

Łambinowice cz.I- wizyta w muzeum


   Po odszukaniu  śladów wsi Klucznik pojechaliśmy do pobliskich Łambinowic. Tu nasze drogi się rozeszły i mąż pojechał do parku "Lipno" podziwiać przyrodę a ja skupiłam się na historii. 


Na czas zwiedzania dobrze jest wydrukować sobie mapkę, są na niej zaznaczone poszczególne punkty (a jest ich sporo). Trasę można przejść na piechotę (jak ja) choć zajmuje to kilka godzin lub przejechać samochodem (ale co chwilę trzeba wsiadać i wysiadać).

Patrząc na mapkę widzimy punkty:
- S (2) Cmentarz jeńców Radzieckich
- M (3) Cmentarz Obozu Pracy oraz Muzeum w Łambinowicach
- C (1) Stary Cmentarz Jeniecki
Niektóre fragmenty mapy są oznaczone kolorami wyznaczającymi zasięg obozów: stalag, jenieckiego oraz obozu pracy.


Od czegoś trzeba zacząć i wybrałam punkt środkowy (czyli M), chyba tak powinno się rozpocząć zwiedzanie-od muzeum. Zdobędziemy tam wiedzę, która poprowadzi nas przez pozostałe punkty. Ważne jest poznanie podstawowej terminologii: co to jest stalag, oflag, obóz pracy czy obóz koncentracyjny.

Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu

Wstęp jest bezpłatny dla wszystkich zwiedzających.
Można coś wrzucić do puszki lub zakupić publikację, jeśli ktoś czuje potrzebę.

Akurat byłam jedynym zwiedzającym i nikt mnie nie poganiał, nie gadał i nie wkurzał. Czy ja mogę napisać, że muzeum traktujące o jeńcach jest genialnie zorganizowane?? Bo jest!
Tablice są czytelne i zrozumiałe, treść wystarczająca, przygotowane filmy przyciągają uwagę, nie ma gablot przeładowanych przedmiotami. Ja po prostu nie znoszę zakurzonych wystaw przeładowanych treścią, tutaj tego nie ma.  

Ekspozycję stałą Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu tworzy pięć wystaw, cztery w budynku głównym i jedna  w odrestaurowanym baraku Stalagu 318/VIII F/344 :
- w niewoli niemieckiej
- obozy jenieckie w Lamsdorf/Łambinowicach 1870-1945  
- jeńcy polscy w ZSRR  
- po wojnie. Obóz Pracy w Łambinowicach (1945-1946) 
- radzieccy jeńcy wojenni w Stalagu 318/VIII F/344 Lamsdorf

Oprócz obejrzenia filmów proponuję poświęcić trochę czasu na przeczytanie listów obozowych.









Makieta obozu Stalag VIIIB/344 Lamsdorf

Ostatnie sale zajęła wystawa poświęcona m.in zbrodni w lesie katyńskim.

Po wyjściu z muzeum poszłam w kierunku tego budyneczku, dawniej  mieściło się tu - kasyno oficerskie obozu I.
 

Tuż obok leży ogromny głaz będący pomnikiem przyrody. Pomnikowy głaz (nr rej. 348) mierzy w obwodzie 1035 cm, długość 430 cm, szerokość 147 cm, wysokość 212 cm, materiał – szary granit.


Niedaleko głazu znajduje się skupisko kamieni i jeden z nich (na szczycie) ma wyryte napisy. Wygląda to na pozostałość miejsca pamięci, może stał tu pomnik otoczony zielenią i kwiatami.



Teraz idziemy na północ, w kierunku oznaczonym jako S(2), drogą częściowo brukowaną a częściowo błotnistą. Wizyta w muzeum uświadamia nam, że w otaczającym nas lesie istniał kiedyś obóz jeniecki z okresu wojny francusko-pruskiej 1870–1871, z okresu I wojny światowej i II wojny światowej (Dulag B Lamsdorf Stalag VIII B , Stalag VIII F Lamsdorf i Stalag 344 Lamsdorf). 
Trochę archiwalnych zdjęć z obozu VIIIB znajdziesz  tutaj.


   W tym miejscu zlokalizowany był obóz pracy w latach 1945-46, trochę dziwi data bo przecież wojna już się skończyła. W obozie tym przetrzymywano ok. 5-6 tyś. Niemców, Ślązaków, członków SS a także powracających do Polski żołnierzy Armii Andersa (jednak była to głównie ludność cywilna), czekająca na wysiedlenie. Liczę ofiar szacuje się na ok. 1500 osób. 
 Dostarczano do niego mężczyzn, kobiety i dzieci, którzy zostali wysiedleni z okolicznych wiosek: Bielice, Jaczowice, Wesele, Szczepanowice, Gracze, Jakubowice, Klucznik, Korfantów, Kuźnica Ligocka, Ligota Tułowicka, Lipowa, Lipno, Magnuszowice, Oldrzychowice, Przechód, Szydłów. Częściowo z wiosek: Piechocice, Goszczowice, Grabiny, Niewodnik, Pleśnicy, Malerzowic, Skorogoszczy, Wierzbia, Przydroża Wielkiego jak również mieszkańców Niemodlina i Prudnika. Więźniowie obozu mieli być wywożeni w ramach wysiedlenia do Niemiec, ale również używani byli jako tania siła robocza do prac w polu, lasach i przemyśle[1]
To taka mroczna część naszej historii, o której Polacy nie chcą pamiętać; przecież polskich obozów w ogóle nie było.
Na 22 tablicach pamiątkowych umieszczono nazwiska i imiona 1137 ofiar, które udało się ustalić polskim i niemieckim badaczom. Na cmentarzu położono też kamienne głazy, na których  umieszczono tabliczki z nazwami 39 okolicznych miejscowości, z których pochodziła największa liczba izolowanych i zmarłych w Obozie Pracy w Łambinowicach. Znajdziemy tu kamień z nazwą wsi Klucznik, opisaną w poprzednim poście.







Idę dalej, prowadzi mnie rachityczny drogowskaz informujący o ścieżce historyczno-przyrodniczej. Teren jest dość ciekawy, znajdziemy tu wiele rowów i zapadlisk, wałów ziemnych  oraz powyginanych drzew. W pewnym momencie drogowskazy się... kończą a od drogi odchodzą różne ścieżki, na wszelki wypadek trzymam się głównego traktu.
 



Idę dalej lasem, trochę zaniepokojona czy nie zbłądziłam i nagle trafiam na budowle dawnego poligonu, część jest ceglana, ale i żelbet się trafia . To chyba strzelnica?




Jeszcze nie panikuję, mijają mnie przecież ludzie na motocyklach i rowerach, droga jest jezdna i musi dokądś prowadzić! Jest bardzo gorąco i ledwo dreptam, w końcu dostrzegam zabudowania Stalagu 318/VIII F/344 Lamsdorf. Przede mną znajduje się charakterystyczna wieża strażnicza i płot z drutu kolczastego..
W muzeum znajduje się sala, którą można przejść na dwa sposoby. Decydując się na wariant trudniejszy zobaczymy galerię zdjęć z ekshumacji masowych grobów. Niektóre dane podają, że zamęczono tu 100 tyś. radzieckich jeńców.

Odkopane zwłoki dolnych warstw wykazały, że trupy grzebano nago lub w strzępach odzieży. Były to przeważnie same szkielety. Nieliczne spośród nich zachowały jeszcze resztki tkanki miękkiej, na niektórych dowody przeprowadzania na nich pośmiertnych eksperymentów medycznych. Brak tkanki, a w niektórych wypadkach jej bardzo nikłe ślady świadczą, że ofiary zmarły wskutek ogromnego wycieńczenia spowodowanego głodem.[2



Zapraszam na II część - radzieccy jeńcy wojenni w Stalagu 318/VIII F/344 Lamsdorf

12 lip 2016

Nieistniejąca wieś Klucznik



   Klucznik( Kleuschnitz),to nieistniejąca wieś na terenie Łambinowic (powiat nyski, woj. opolskie).
W 1933 roku zarejestrowano tu 407 mieszkańców, natomiast w 1939 było ich już 428.
W całym okręgu niemodlińskim w 1939 roku naliczono 40 tyś. 340 mieszkańców.  Ewangelików było 11.231, katolików 28.868, 20 osób było wyznania innego oraz 96 Żydów. 

  Po wojnie zamieszkali tu polscy przesiedleńcy, ale nie przebywali tu długo. Wojsko postanowiło rozbudować poligon i wioskę wysiedlono. Domy zostały rozebrane w latach 50 a cegły pojechały na odbudowę Warszawy.  Kilka lat temu poligon został zamknięty a teren przekazano Agencji Mienia Wojskowego, 680 hektarów gruntów wystawiono na sprzedaż.

  Podczas przeglądania starych pocztówek widać,że we wsi były 2 kościoły (katolicki i ewangelicki), szkoła ewangelicka i katolicka, całkiem spory sklep p.Schuppa oraz jego dom, zajazd (Gasthaus) Hentschkera, drugi "Gasthaus zum Deutschen Hause", czyli "Zajazd pod Niemieckim Domem". Jego właścicielem był Karl Hilger (później Brodkorb). Do szkoły chodziło tu 98 dzieci. Taki opis uzmysławia nam, że to nie mogła być malutka wioseczka tylko dobrze prosperująca wieś; wystarczy spojrzeć jak wyglądają domy na trzeciej fotografii! 




Dawna mapa z 1938 roku i dla porównania mapa wojskowa z 1986, na której po wiosce nie został nawet ślad. 
1938r.
1986r.
I zbliżenie na samą wieś


W części południowej natrafiamy na pozostałości budowli poligonowych.
Warunki drogowe były bardzo trudne- błoto, dużo wody, kamienie i chaszcze; trzeba mieć na uwadze,że to teren po poligonie i różne kwiatki siedzą w ziemi.




Wracamy na lepsze "drogi" i udajemy się w kierunku drzew. 


Oglądałam starsze zdjęcia z Klucznik i tam widać mnóstwo drzew, samosiejek i wysokich krzaków. Tymczasem my zastajemy tylko krzaki i niewysokie samosiejki. Mąż szukał ciekawych okazów drzew i żadnego nie znalazł; za to internecie jest informacja, że w 2014  teren został wykarczowany.  Po czasie stwierdziłam,że wszystko co zielone przycięto nad ziemią i na pniach pojawiły się odrosty oraz pędy jeżyn, koszmar turysty.

http://eksploratorzy.com.pl/
Gdzieś tam nad trawami widać zarys budynku i to do niego właśnie jedziemy, po drodze mijając niewielkie pozostałości budowli poligonowych.



Jedyny ocalały budynek dawnego folwarku kryje w sobie małą niespodziankę. Dzieli się wyraźnie na dwie części: nową i starą.  Podobno hodowano tu konie oraz buhaje, słynne w okolicy i pokazywane na wystawach.








Brama jest punktem charakterystycznym dla dawnego kościoła ewangelickiego oraz cmentarza. Nie daliśmy rady przedrzeć się przez roślinność. 
Czego właściwie tu szukać? Większych kamieni i pagórków porośniętych trawą, resztek cegieł oraz czerwieni klinkieru.



Na tej pocztówce widać oba kościoły. Księgi parafialne Klucznika zawierają się w latach 1699- 1955.


Wędrówka do części katolickiej (kierunek północny) grozi połamaniem nóg, ale znaleźliśmy sporo artefaktów, kamieniarkę, a nawet fragmenty płytek z podłogi kościoła.


















Jesteśmy na nasypie, z którego widać powierzchnię cmentarza. Widać kilka zachowanych krzyży i kamiennych płyt a nawet metalowy krzyż oraz Chrystusa, który dawniej był przybity do krzyża a teraz poniewiera się w krzakach. Groby są raczej puste; w jednej relacji przeczytałam, że mieszkańcy opuszczający wieś zabierali swoich zmarłych ze sobą.










Patrząc na to zdjęcie trudno uwierzyć, że kiedyś była to tętniąca życiem wieś.


W sierpniu 1945r. odkryto masowe groby jeńców radzieckich w pobliżu wsi Klucznik.
W okresie początkowych zwycięstw niemieckich na terenie ZSRR, kiedy W 1941 r. zaczęły przybywać do Łambinowic olbrzymie transporty jeńców radzieckich, prawie wszystkie miejsca przeznaczone dla nich w barakach były już zajęte przez jeńców innych narodowości. [...] utworzono w Łambinowicach nową część obozu pod gołym niebem, ogrodzoną drutem kolczastym. Tutaj właśnie umieszczono większość jeńców radzieckich. Był to w rzeczywistości obóz zagłady. Autor wspomnianego pamiętnika, Wincenty Paszkowski, tak o nim pisze: „Druga część — to obóz jeńców radzieckich, smród, brud i głód, padali więc z głodu jak muchy. W 1941—1942 r. wywożono 270 osób na dobę. Do furmanek zaprzęgano jeńców i wywożono trupy na pagórek koło Klucznika. Mogił nie sypano — kopano rowy i w poprzek układano ciała zupełnie nagie, jedne na drugich. Warstwy trupów przysypywano wapnem. Wożono tak od rana do wieczora przez dwa lata". „Zdarzało się, że grzebano razem ze zmarłymi żywych jeszcze ludzi, którzy kończyli życie, będąc już w grobie".[źródło]
A my jedziemy do Łambinowic po dalszy ciąg tej niełatwej historii.