7 wrz 2016

Gdzie byłam jak mnie nie było

...tu na blogu.
Walczyłam żeby skrawek ziemi nie zarósł zielskiem. Kupione wiosenną porą coś jakby kolorowe margaretki urosły do metra wysokości i kwitną jak szalone. Model kwiatka wybierało moje dziecko kierując się jedynie kolorami i okazuje się, że teren roślinkom służy. Mięta, szałwia, trawa żubrowa już zebrana wypełnia zapachem cały dom; zamrożony rozmaryn idealnie pasuje do ziemniaczków pieczonych zimą!


Aksamitki zaszalały w tym roku i aż się zdziwiłam ile tego wyrosło. Pomiędzy nimi wysiały się nasturcje oraz astry (same).


Mądra myśl ludowa mówi " gdy wrzos z góry kwitnie, zima wcześnie przytnie" czyli przed nami długa i ciepła jesień (za to śnieg pojawi się w listopadzie). Sprawdzimy to :)


Na balkonie szaleje fasola i komarzyca :)


 Dopiero o tej porze roku widać jak bardzo nawłoć kanadyjska opanowała pola i nieużytki. Wygląda pięknie w wazonie, pszczoły ją kochają... ale zagłuszy swoją obecnością nawet pokrzywy i trawę.



A co pszczółki zbiorą to przerobią m.in na miód. Niektóre uparte zamiast w ulu zadomowią się gdzieś pod ociepleniem budynku i bądź tu mądry bo tak mieszkać nie mogą. 
Na zdjęciu plastry pochodzące z interwencji pszczelarskiej, przy pomocy małych rączek zamienione w płynne złoto a wosk został przetopiony.



 Nad wodą znalazłam kamień z napisem love, a raczej tylko skorodowane serce :(


I czekam aż czarny bez oraz róża dojrzeją, zaś będzie zabawa z przetworami.



Grzybki były, ale zdjęć mało bo z lenistwa nie taszczyłam aparatu. jak pojechaliśmy specjalnie na fotografie... to nie było już grzybów albo zostały stare kapcie. Zdjęcia grzybów zrobiłam "tosterem" z wyjątkiem bliźniaków, te dostały z nikona :)



 I trafił się okaz gigant (Koźlarz czerwony (Leccinum aurantiacum).



Na spacerze zderzyliśmy się z ciemną stroną wędkarstwa, oto efekt pozostawienia zaplątanej  żyłki. Ptasie truchło wygląda jak ostrzeżenie z taniego horroru "no trespassing!" bojak wejdziesz to nici z powrotu.


Wstawiam brzozę bo kradnę z niej gałązki dla papug.


Czy ktoś się orientuje co to jest za cudo? Rośnie na płocie przy uczęszczanym szlaku spacerowym; mąż podpowiada, że to bieluń i jest bardzo trujące. Jutro zagadam do ludzi czy o tym wiedzą, może hodują roślinkę bo przepięknie wygląda i fajnie oplata podniszczony płot.



Trochę domowych skarbów w postaci żywności, mega kolorowego wrzościa płonącego na parapecie kuchennym oraz kilku prac ręcznych. Wisiorek nie jest mój, zakupiłam go na targach.



UZUPEŁNIENIE
Pytałam o dziwną roślinę na płocie i została rozpoznana w komentarzu :) jest to
KOLCZURKA KLAPOWANA (ECHINOCYSTIS LOBATA) – GATUNEK OBCY O DUŻEJ INWAZYJNOŚCI

Roślina ta zawiera fitosterole oraz kukurbitacynę E (triterpen). Kukurbitacyna posiada wiele właściwości leczniczych, m. in. działa cytotoksycznie i kancerostatycznie, wzmaga wydzielanie soku trzustkowego i żołądkowego. Wykazuje także działanie przeciwpasożytnicze, antybakteryjne, przeciwgrzybiczne oraz hepatoprotekcyjne (tj. ochraniające wątrobę). W medycynie naturalnej wykorzystuje się korzenie wykopywane jesienią oraz owoce, a także pędy i liście zbierane przed kwitnieniem. Suszone ziele, torebki owoców czy korzenie można bez problemu nabyć w zielarskich sklepach internetowych. Napary, nalewki czy intrakty (preparaty roślinne ze świeżego surowca wytrawionego etanolem) z kolczurki mogą pomagać w chorobach reumatycznych, a także przy uogólnionych stanach zapalnych. Odwary z korzenia poprawiają trawienie i przyspieszają przemianę materii regulując pracę trzustki i wątroby. Przedawkowanie wywołać może biegunkę oraz wymioty. [Wszechświat, t. 115, nr 10 ̶ 12/2014]

7 komentarzy:

  1. ...przede wszystkim - kapitalne zdjęcia!
    Mój ogródek jest w stanie idealnym, a to dlatego, że moje wypady są tylko weekendowe, więc czasu na dbanie o roślinki mam sporo:)
    To cudo, o które pytasz, rzeczywiście cudo, ale niestety nie wiem co to...:(
    Miodek sama robisz...no, podziwiam!
    A co do grzybów...w połowie sierpnia uzbierałam tyle, że mi na wigilię i nie tylko wystarczy :) Ususzyłam cały 3 litrowy słój :)
    Nie udało mi się jednak nic zamarynować, a marynowane grzybki, w tym kozaki uwielbiam...mam nadzieję, że jeszcze jesień sypnie grzybami i nadrobię :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) My nastawiliśmy się na suszone i mrożone grzyby i liczę,że na marynaty jeszcze będzie czas. Rok był tak udany,że przynajmniej litr suszonych powstawał po jednym grzybobraniu...

      Usuń
  2. Przepraszam,musiałam usunąć komentarz,bo źle napiasłam nazwę tej rośliny.
    Kolczurka klapowana-strasznie inwazyjna roślina,w Polsce prawnie zabroniona hodowla...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Już poczytałam o tej roślinie i jestem spokojniejsza bo nie jest tak trująca jak myślałam. Mąż mi przypomniał,że mieliśmy to kiedyś na działce i po tym jak urodził się syn wyrwaliśmy to i inne podejrzane roślinki.

      Usuń
  3. Ciekawa relacja. Wszystkiego po troszeczku, jedno wiadomo zbliża się jesień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, choć temperatury trzydziestostopniowe troszkę wprowadzają w błąd :) Topole już lecą a winobluszcz zaczyna zmieniać kolor, ilość pustych słoików zmierza do zera.

      Usuń