9 kwi 2017

Zamek Bolczów- zlot i dobry uczynek


     1 kwietnia spotkaliśmy się na zamku Bolczów na nieformalnym zlocie DTMZ, przybył również  Krzysztof Tęcza reprezentujący "Regionalną Pracownię Krajoznawczą Karkonoszy" oraz koledzy ze Stowarzyszenia Historyczne Sudety z Wałbrzycha. 
Na miejsca zbiórki wyznaczono dworzec kolejowy w Janowicach Wielkich. Na szczęście mamy niedaleko, raptem kilkanaście kilometrów, zaliczyliśmy bowiem zamierzone spóźnienie i zielonym szlakiem pobiegliśmy od razu na zamek.
Okaże się, że oprócz zwiedzania i integracji   grupa ma do wykonania misję, ale o tym napiszę na koniec.


Na początku pobiegamy po zamku :)

Powstanie zamku w roku 1375 przypisuje się  dworzaninowi  księcia Bolka II o imieniu Bolcze. W latach 1520-1550 ponownie rozbudowano zamek. Kolejne przekształcania nastąpiły wskutek działań wojny trzydziestoletniej. W 1645 r. został zajęty przez Szwedów, którzy opuszczając zamek w grudniu tego roku podpalili zabudowania mieszkalne. Od tego czasu Bolczów pozostaje w ruinie. Zainteresowanie turystyką w połowie XIX w. spowodowało, że zamek z inicjatywy hrabiego Stolberg-Wernigerode został poddany w 1848 r. pracom rekonstrukcyjnym, mieściła się w nim niewielka gospoda zbudowana na starych fundamentach w stylu szwajcarskim..






Legenda o tajemniczym Jano,
W okolicy dzisiejszych Janowic Wielkich rozwijało się wówczas górnictwo miedzi. Zjeżdżali się tam liczni gwarkowie. Znajdowali pracę, zostawali i tak powstała osada. Ludzie toczyli w niej spokojne, szczęśliwe, dostatnie życie. Oprócz Polaków, było tam wielu Niemców, którzy też bogacili się dzięki złożom miedzi. Życiu w osadzie przyglądał się Jano, tajemniczy kusznik, który nie mógł znieść tego, że niemieccy górnicy stanowili dla Polaków bardzo silną konkurencję. W akcie zemsty zabijał ich. Były to dziwne, owiane tajemnicą morderstwa, wykonywane cicho i precyzyjnie za pomocą strzał zakończonych srebrnymi grotami. Ludzie z pobliskich wsi z przerażeniem mówili o kuszniku: "Mściciel z Miedzianej Góry".

Zaniepokoiło to panującego wówczas księcia Bolka II. Zorganizował turniej rycerski, który wygrał właśnie Jano. Książę docenił jego nieprzeciętne umiejętności i postanowił go wynagrodzić. Darował rycerzowi wszystkie winy, ponieważ był najlepszym strzelcem turnieju. Jano został pasowany na rycerza i w swym herbie miał umieścić trzy groty, na znak, że w obecności księcia zabił celnymi strzałami trzy ptaki w locie. W zamian miał za zadanie wybudować zamek warowny w pobliżu Miedzianej Góry i do końca swoich dni chronić miejscowych gwarków i strzec szlaków handlowych. Jano wykorzystał szansę i zmienił się z mordercy w szlachetnego rycerza. Postanowił złożyć hołd księciu, od którego otrzymał łaskę, dlatego wybudowany zamek nazwał od jego imienia: Bolczów. Miejscowa ludność nazwała wieś Janowice Wielkie na cześć nowego, dobrego pana [1]








Tego dnia zaplanowano  kilkugodzinną biesiadę przy ognisku, przyjechało kilka nowych osób z każdym trzeba pogadać i tak czas zleciał. Pod koniec spotkania, Krzysztof Tęcza ogłosił niespodziankę. Wyciągnął worki na śmieci oraz rękawiczki i zachęcił nas do  sprzątania zamku.  Na rzucone hasło ludzie rozbiegli się zapełniać worki.
Nadleśnictwo „Śnieżka” w Kowarach, jako zarządca terenu, umożliwiło transport samochodowy zebranych śmieci. W sumie - 800 litrów odpadów.
Okazało się, że dla najlepszych zbieraczy przygotowano nagrody w postaci ciekawej  literatury.










Ponieważ kilka osób z grupy nie było w tych okolicach zdecydowano o krótkim wypadzie do Miedzianki oraz Mniszkowa. 
Dwór w Mniszkowie zwiedzimy innym razem, już mamy to zaklepane.



To już słynna Miedzianka, wieś, która przegrała ze szkodami górniczymi. W roku 1967 żołnierze wysadzili w powietrze kościół ewangelicki, wkrótce wprowadzono zakaz remontu domów. W roku 1972 reszta ludności Miedzianki została ostatecznie przesiedlona do Jeleniej Góry, a większość pozostałości miasta wyburzono. Po zwartym rynku pozostała tylko jedna kamienica dawnej gospody „Schwarzer Adler” z kabaretem. Zachował się także kościół św. Jana Chrzciciela z lat 1824–41.


Za tą bramą stał dwór w Miedziaance
W 2011 Filip Springer publikuje książkę „Miedzianka. Historia znikania” i nagle wzrasta zainteresowanie miejscowością, w 2015 roku grupa pasjonatów otworzyła tu browar i dopiero zaczyna się szał. Ale o tym w następnym wpisie.

2 komentarze:

  1. Świetna robota. A przy okazji spotkanie, zabawa, poznawanie dziejów. Wędrówkę do Miedzianki mam w planie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspólne sprzątanie to świetna sprawa! Jednoczy ekipę, a przy okazji zostawia miejsce w stanie czystości.Już nie raz spostrzegłem że tam gdzie czysto inni śmieci nie zostawiają.
    Że miejsce szalenie urokliwe pisać nie trzeba bo to truizm.
    Pozdrowienia dla "snajperki" z aparatem ;)

    OdpowiedzUsuń